Setki akt świadczących o inwigilacji mieszkańców województwa szczecińskiego przez Służbę Bezpieczeństwa odnalazł jeden z prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej, przy okazji prowadzonego postępowania dotyczącego bezprawnego internowania wielu osób po wprowadzeniu stanu wojennego.

Akta mówią o działaniach w SB w latach 80. Zawierają dokumenty wysyłane do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: meldunki, raporty i pisma przewodnie. Świadczą o tym, że specłużby nasiliły działania w momencie, gdy system, którego były filarem, zaczął się sypać.

Olimpijczycy i prostytutki

- SB zbierała dokumenty dotyczące ludzi niekoniecznie prowadzących działalność opozycyjną - mówi prok. Andrzej Pozorski. – Wystarczyło, że ktoś czymś się wyróżniał, a już interesowały się nim odpowiednie służby.

Na przykład takim wyróżniającym się był chłopak, uczeń jednego ze szczecińskich liceów, laureat olimpiady z j. niemieckiego. Odnalezione dokumenty świadczą o tym, że od momentu, gdy wygrał olimpiadę, SB rozpracowywała jego i jego rodzinę.

Pod lupą specsłużb znajdowali się funkcjonariusze obcych państw, przekraczający polską granicę - dotyczyło to m. in. policjantów ze Szwecji, którzy spędzili kiedyś w Szczecinie kilka dni. Nie wiedzieli, że przydzielono im „opiekuna”, który o każdym ich kroku informował swoich mocodawców.

SB inwigilowała  prostytutki zadające się z obcokrajowcami, a także wszystkie kobiety, które mieszkały z obcokrajowcami nawet poza Szczecinem (a pochodziły stąd).

Inteligencja pod lupą

Pod szczególną obserwacją znalazły się środowiska inteligenckie. Inwigilowani byli wszyscy pracownicy naukowi wyjeżdżający za granicę. Akta zawierają analizy, czy dana osoba nadaje się na tajnego współpracownika, albo czy wyjeżdżając za granicę nie będzie sprawiać problemu kontaktując się np. ze środowiskami uznanymi przez władze PRL za wrogie Polsce Ludowej.

SB interesowała się środowiskiem duchownych, a także kleryków z Wyższego Seminarium Duchownego. Odkąd powstało, SB nasiliła działalność w środowiskach przyszłych księży. Esbecy interesowali się wszystkimi osobami wyjeżdżającymi do Watykanu - o każdym takim wyjeździe informowano przełożonych. Po lupą były Kluby Inteligencji Katolickiej i duszpasterstwa akademickie. Wśród zaleceń wydanych wówczas funkcjonariuszom były „inwigilacja osób utrzymujących kontakty z klerem, bądź obcokrajowcami, sporządzanie charakterystyki operacyjnej rodziców tych osób, a także próby dotarcia do nich przez ludzi, z którymi pracują”. Czasem w esbeckich raportach znajdowały się nawet pochwały tajnych współpracowników, np. jeden - uczęszczających na spotkania duszpasterstwa akademickiego „umiał dostrzegać istotne problemy przewijające się w całokształcie duszpasterstwa’.

Żydzi i Opus Dei

Dwa znalezione zapiski wydają się wyjątkowo interesujące. Jeden pochodzi z okresu sprzed referendum w 1987, w którym społeczeństwo miało wypowiedzieć się na temat wprowadzanych reform gospodarczych. Funkcjonariuszom zlecono „sprawdzenie nastrojów w środowisku żydowskim Szczecina” i przeanalizowanie nastawienie Żydów do propozycji władzy. Wśród setek analizowanych teraz akt to jedyny zapis, który jest bezpośrednim dowodem inwigilacji mniejszości narodowych.

Kolejne akta dotyczą dziewczyny z Kamienia Pomorskiego, która latem 1987 r. wyjechała na wakacje do Hiszpanii. Nawiązała tam kontakt z Opus Dei. Raport, jaki sporządził w tej sprawie TW, pochodzi z października 1987 r.

„Uprzejmie melduję, że w czasie swego pobytu w Hiszpanii nawiązała kontakt z członkami skrajnie konserwatywnej organizacji Opus Dei, która w najbliższym czasie, przy poparciu Jana Pawła II, planuje rozszerzenie swej działalności na terytorium Polski. Bazę rekrutacyjną tej organizacji stanowi inteligencja katolicka – naukowcy, studenci i uczniowie”.

Opus Dei pojawił się w Polsce dwa lata później, a pierwszym miastem, w którym organizacja zaczęła działalność był Szczecin.

 

oprac. Agnieszka Kuchcińska-Kurcz