12 stycznia 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał gen. Czesława Kiszczaka, b. szefa MSW,  za przygotowanie i  wprowadzenie stanu wojennego na cztery lata więzienia (zamienione na mocy amnestii na dwa lata w zawieszeniu). Czternaście lat temu o uznanie stanu wojennego za bezprawny domagali się działacze opozycji demokratycznej z województwa szczecińskiego pisząc do rzecznika spraw obywatelskich. Żądali osądzenia  Rady Państwa z grudnia 1981.

Twierdzą, że wyrok, który zapadł kilka dni temu, to kropka nad „i”, której się domagali.

Sąd uznał przywódców PRL z 1981 r. za ”zorganizowaną zbrojną grupę przestępczą”, którą kierował generał Wojciech Jaruzelski. Tylko wyłączenie gen. Jaruzelskiego ze sprawy, ze względu na zły stan zdrowia, uchroniło go od wyroku – inaczej zostałby skazany podobnie, jak gen. Kiszczak.

Dziesięciu działaczy ze Szczecina i Świnoujścia, którzy 18 stycznia 1988 napisali do prof. Ewy Łętowskiej, rzecznika praw obywatelskich, zażądało postawienia ludzi, którzy wprowadzili i usankcjonowali stan wojenny postawienia przed Trybunałem Konstytucyjnym i Trybunałem Stanu.
Pomysłodawcą wniosku był Stanisław Możejko, działacz opozycyjny ze Świnoujścia, znany m. in. z pomysłu powoływania od 1986 r. Komitetów Założycielskich NSZZ „Solidarność”, które miały przywrócić związek do legalnej działalności.

- Zależało nam, aby nagłośnić sprawę, iż stan wojenny został wprowadzony niezgodnie z ówcześnie obowiązującą konstytucją  i postawić Radę Państwa przed Trybunał Konstytucyjny i Trybunał Stanu – mówi Możejko. – Szanse na to były niewielkie, ale zależało nam na zwróceniu uwagi na fakt bezprawnego działania najwyższych organów państwa. Przy okazji chcieliśmy przetestować, jak rzecznik, nowa instytucja (rzecznik zaczął urzędowanie 1 styczna 1988 – przyp. aut.), będzie bronić praw obywatelskich. Nie sądziłem, że grożą nam za to jakieś szykany – jak mogli karać za zwrócenie się do oficjalnego organu z oficjalnym wnioskiem?

- Oczywiście dostaliśmy odpowiedź odmowną i prowokacja nam nie wyszła – żartuje Edward Radziewicz, jeden z autorów listu, który pół roku później stanął na czele strajku w szczecińskim porcie,   a potem reprezentował region przy okrągłym stole. – Pod listem podpisało się dziesięciu normalnych roboli, którzy próbowali pokazać, że władze łamią prawo, które same ustanowiły.

Możejko twierdzi, że warszawski wyrok kończy wreszcie sprawę, o którą zabiegali działacze opozycji kilkanaście lat temu. Cieszy się, że sąd wreszcie uznał, iż prawa nikt naruszać nie może.

Radziewicz przyznaje, że słuchając wyroku poczuł satysfakcję. Powtarza, że chodziło tylko o sprawiedliwy osad wydarzeń sprzed lat, a nie o wsadzanie kogokolwiek do więzienia.

Jeszcze wcześniej, na bezprawne działania najwyższych władz próbowali wskazać internowani w Wierzchowie. Pobici 13 lutego przez funkcjonariuszy więziennych, złożyli doniesienie do prokuratury, w którym opisując zdarzenie napisali także, że stan wojenny został wprowadzony niezgodnie z prawem.