Nie zachowały się meldunki operacyjne SB, które mogłyby pokazać, jak bardzo wiosną 1989  inwigilowana była szykująca się do wyborów opozycja na Pomorzu Zachodnim. Wiadomo tylko, że akcja prowadzona była pod kryptonimem Barwa V. Co się stało z materiałami

(podobne w innych regionach kraju są), nie wiadomo. Niewykluczone, że pewnego dnia ujrzą światło dzienne.

Polski przełom 1989

Nie zachowały się meldunki operacyjne SB, które mogłyby pokazać, jak bardzo wiosną 1989  inwigilowana była szykująca się do wyborów opozycja na Pomorzu Zachodnim. Wiadomo tylko, że akcja prowadzona była pod kryptonimem Barwa V. Co się stało z materiałami (podobne w innych regionach kraju są), nie wiadomo. Niewykluczone, że pewnego dnia ujrzą światło dzienne.

Przed i po czerwcu

Kiedy 13 kwietnia 1989 r. Rada Państwa wyznaczyła datę wyborów na 4 czerwca (drugiej tury na 18 czerwca) nikt nie przewidywał, że wyznacza tak naprawdę dzień klęski komunizmu. Przez kilka przedwyborczych tygodni władza i opozycja starały się pozyskać rząd dusz. Pierwsza, mimo alarmujących sondaży, nie wierzyła, że go straci, druga, mimo rosnące poparcia, nie marzyła aż o takim zwycięstwie.

Absolutnie nikt nie miał pojęcia, jak ciężkie będą kolejne miesiące w Polsce odzyskującej niepodległość, ani jak bardzo zmieni się świat.

Dlaczego władzy się spieszyło

Ordynacje wyborcze do Sejmu, w którym opozycja miała dostać 161 mandatów i Senatu (całkowicie wolne wybory) zostały wynegocjowane przy okrągłym stole 7 kwietnia 1989 r. Władza wybrała jak najkrótszy termin, bo lawinowo malało poparcie dla rządu Mieczysława Rakowskiego, a partyjni ekonomiści wieszczyli załamanie gospodarki w lipcu, w optymistycznym wariancie – najdalej pod koniec roku. Krótki termin miał jeszcze jeden walor – dawał opozycji mało czasu na zorganizowanie i przeprowadzenie kampanii wyborczej, co zdaniem obozu władzy, nieodwołalnie skazywało przeciwnika na klęskę. Partia żyła w schizofrenii – w jej szeregach z jednej strony panowało przygnębienie, którego skutkiem było kurczenie się liczby członków, z drugiej wiara, że jeszcze nie wszystko stracone (część aparatu zastanawiała się co zrobić, gdy „Solidarność” poniesie w wyborach sromotną klęskę).

Kampania wyborcza prowadzona była w starym stylu – sztywne wystąpienia w spotach przedwyborczych (królował obrazek osoby czytającej z kartki monotonnym głosem program wyborczy). Pod koniec kampanii partyjni propagandziści alarmowali, że na spotkania z  kandydatami przychodzi jedynie aktyw i co najwyżej administracja terenowa. Część kandydatów PZPR, SD, czy PSL, wyczuwająca ducha zmian, mówiła wyborcom wprost, albo między wierszami, że z partią jej nie po drodze (niektórzy za karę zostali nawet wycofani z list wyborczych).

Dlaczego opozycja zaczęła się dzielić

Kampanią strony opozycyjnej miał zając się Komitet Obywatelski utworzony przy Lechu Wałęsie. W obozie solidarnościowym już wtedy zaczęły pojawiać się różnice  zdań: część uznała, że KO nie jest ciałem wystarczająco reprezentatywnym i postulowała jego poszerzenie o różne organizacje z różnych odłamów opozycji. Jednak Wałęsa i jego otoczenie uznali, że zbytnie poszerzenie „drużyny” może źle wróżyć jej jedności. Swoje listy zarejestrowały więc osobno KPN, Grupa Robocza Komisji Krajowej, UPR, Ruch Wolnych Demokratów, a także działacze niezależni.

Szczecin był miejscem, gdzie komitet obywatelski, jako struktura organizująca wybory, zaczął działać najwcześniej w Polsce. Już 23 marca 1989 r. odbyło się pierwsze posiedzenie  Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego „Solidarność” Pomorza Zachodniego, przewodniczącym został Mieczysław Ustasiak. Do OKP należały wówczas Międzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ „Solidarność” Regionu Pomorza Zachodniego, Szczeciński Klub Katolików, Wojewódzka Rada Rolników Indywidualnych NSZZ „Solidarność” Regionu Pomorza Zachodniego, Niezależne Zrzeszenie Studentów, Ruch „Wolność i Pokój”, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i niezależne środowiska opozycyjne – gros z osób, które były członkami ww. środowisk było bezpośrednio zaangażowanych w strajki w sierpniu 1988 r. W maju w Szczecinie ukazała się szczecińska „Gazeta Wyborcza” (nie mająca nic wspólnego z GW Adama Michnika).

Jeszcze przed ukonstytuowaniem się OKP część jego reprezentantów spotkała się z grupą Mariana Jurczyka – Tymczasowym Zarządem Regionu i zaproponowała włączenie się w prace OKP. Jak twierdzą członkowie TZR (m. in. Stanisław Kocjan, czy Grzegorz Durski) propozycje były niekonkretne i do współpracy nie doszło, a OKP chodziło jedynie o podporządkowanie TZR. Według Andrzeja Milczanowskiego i Jana Tarnowskiego (OKP) siła obozu rosnącego wokół MKZ NSZZ „S” (członka MKO) była niewspółmiernie większa od TZR, co rozstrzygało problem przywództwa. Rozmowy między OKP, a TZR prowadzone były jeszcze kilkukrotnie i zawsze kończyły się fiaskiem. Jak twierdzi Ewaryst Waligórski, który próbował mediować między dwiema grupami, porozumienie było niemożliwe.

Wybory na Pomorzu Zachodnim wygrali niemal wszyscy kandydaci OKP (z wyjątkiem Piotra Baumgarta), którzy widnieli na słynnych plakatach z Lechem Wałęsą. Wizerunek Wałęsy był atutem też w innych regionach.  Polacy poznali znaczenie marketingu politycznego -  po raz pierwszy mieli okazję uczestniczyć w kampanii robionej w innym, niż siermiężny, peerelowski styl. Już miesiąc przed wyborami Polska tonęła w przedwyborczych plakatach i ulotkach (władza zaatakowała plakatami zaledwie tydzień przed wyborami), na spotkaniach Komitetów Obywatelskich występowali znani polscy aktorzy i piosenkarze, a także megagwiazdy światowego formatu (Jane Fonda, Yves Montand, Steve Wonder). Dużą rolę odegrała pierwsza ogólnopolska gazeta opozycyjna wychodząca legalnie „Gazeta Wyborcza”.

Dlaczego nie ucieszyliśmy się z wolności

Wybory zakończyły się zwycięstwem Solidarności tak wielkim, że zaskoczyło nawet ludzi z jej obozu. Nie pomogły zagrywki stosowane przez władzę, jak podsłuchy w lokalach KO, ograniczenie dostępu strony opozycyjnej do mass-mediów, fałszywe ulotki, czy próby dyskredytowania kandydatów „S” przez zadawanie na spotkaniach wyborczych pytań specjalnie przygotowanych przez departament III MSW typu: czy znają problemy regionu z którego startują, co mają do powiedzenie na temat finansowania „Solidarności z Zachodu i czy są za przerywaniem ciąży.

Cały czas władza próbowała zastraszyć opozycję. Kilka dni przed wyborami gen. Wojciech Jaruzelskie zwołał nadzwyczajne posiedzenie Komitetu Obrony Kraju, by – jak mówił potem - pokazać, że sytuacja w armii i bezpieczeństwie jest dobra, o czym miałaby wiedzieć opozycja. Pojawiły się też przecieki, że w razie przegranej partia zaskarży wynik wyborów.

Gdy Polska szła do urn wyborczych na placu Niebiańskiego Pokoju w Pekinie demonstrantów rozjeżdżały czołgi wysłane przez komunistyczny reżim. Zdjęcia z Tiananmen obiegły cały świat i niewątpliwie stały się jednym z powodów, dla którego w Polsce po ogłoszeniu wyborów tłum nie wyszedł świętować na ulice. Być może prawdą jest to, że lęk przed demonstracjami w tamtym okresie udzielił się zarówno władzy, jak i opozycji, która zakazała nawet używać w swoich wydawnictwach triumfalistycznych określeń, jak „śmierć komunie”.

Ze znanych sobie źródeł opozycja wiedziała, że tuż po ogłoszeniu wyników wyborów jednostki podległe MSW zostały postawione w stan gotowości. A w połowie czerwca gen. Jaruzelski znów rozważał różne warianty zachowań, w tym podjęcie bliżej niesprecyzowanych „drastycznych decyzji”.

Dlaczego od razu nie zdarzył się cud

Po słynnym artykule Adama Michnika „wasz Prezydent, nasz premier” powołaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego Polska zaczęła się zmieniać. „Mówiono nam, że mamy wziąć odpowiedzialność za państwo, a my zastanawialiśmy się co to jest państwo”, wyznał niedawno Edward Radziewicz, przywódca strajku w porcie w Szczecinie 1988 r., uczestnik rozmów okrągłego stołu. Opozycja podjęła się przejąć stery w beznadziejnej sytuacji gospodarczej – było to ryzykowne, jednak mógł być to jedyna możliwy moment, w którym partia w ogóle pomyślała o podzieleniu się władzą.

Pierwsze miesiące nowego rządu przyniosły rozczarowanie: prawdopodobnie gros solidarnościowego elektoratu liczyła na cud gospodarczy. Napięcia w społeczeństwie pilnie śledziła ( a może nie tylko śledziła) Służba Bezpieczeństwa (do wiosny 1990 wciąż jeszcze w rękach ancien regimu).

W województwie szczecińskim odnotowała szok, jaki wywołały podwyżki wprowadzone  na artykuły mleczarskie – „według powszechnej opinii wynika to z monopolistycznego stanowiska zakładów mleczarskich” – napisał funkcjonariusz w raporcie – „nastroje niepewności podsycają informacje o wymianie pieniędzy”. Odnotowano bunt w szeregach hodowców bydła, którzy stwierdzili, że skoro na Pomorzu Zachodnim są niskie ceny skupu żywca, to popędzą bydło w inne rejony kraju i tam je sprzedadzą.

Bardzo wiele uwagi SB poświęciła buntowi więźniów zakładów karnych w Goleniowie i Nowogardzie. Funkcjonariusze z satysfakcją odnotowywali kolejne próby nawiązania rozmów z więźniami, jakie podejmowali świeżo upieczeni parlamentarzyści, jak Edmund Bilicki, Jerzy Zimowski, Józef Kowalczyk. Po wielu tygodniach problem wstępnie rozwiązano przy mediacjach prowadzonych m. in. przez Władysława Frasyniuka (na zakończenie negocjacji osadzeni krzyczeli nawet „niech żyje Solidarność!”).  SB nie omieszkała rozpowszechnić informacji, że „po pobycie w ZK Nowogard W. Frasyniuk, w towarzystwie mec. Wende i jeszcze jednego dziennikarza poszli do knajpy, pili alkohol i zamawiali taniec brazylijski, potem poszli na dyskotekę, a dziennikarz wykapał się nago”. Sb-eków cieszyło też, że negocjacje z więźniami pogarszają humory służby więziennej, która zaczęła skarżyć się, że więźniowie bardziej interesują posłów, niż strażnicy. Na początku października SB donosiła w meldunkach dziennych do Warszawy, że istnieje groźba niekontrolowanego wybuchu reakcji społecznych na podwyżki. Ludzie narzekali na bałagan, cwaniactwo, spekulacje, mówili że „bogacą się tacy, którzy o pracy słyszeli tylko z telewizji”. „W pracy dało się zauważyć nieobecność wielu kobiet, co jest związane z koniecznością zapewnienia zaopatrzenia rodzinie”. SB odnotowała niezadowolenie pracowników stoczni szczecińskiej (nie zgodzili się wpuścić spółek z zagranicznym kapitałem), ZPO Dany, ZK Załom, papierni Skolwin. W społeczeństwie pojawiły się zarzuty, że rząd za bardzo angażuje się w przebudowę systemu, a za mało w gospodarkę. Przy okazji, jak odnotowała SB, próby strajku generalnego, a przynajmniej akcji protestacyjnej, podejmowało OPZZ. Protestowała służba zdrowia, „wyczerpały się rezerwy paliw, za mało skupiono buraków i ziemniaków,  a także owoców, brakowało tańszych gatunków mięsa, cukru, mąki, kasz, makaronów i musztardy oraz damskich i męskich ubrań, sprzętu gospodarstwa domowego i RTV”. NZS zaczął bojkotować studium wojskowe na kilku szczecińskich uczelniach, z Uniwersytetu Szczecińskiego odeszły skompromitowane władze, zlikwidowano biuro PRON.

Dlaczego świat pamięta mur berliński

W tym czasie, kiedy Polacy zaczynali testować na własnej skórze słowo „transformacja”, wokół zmieniał się świat. W Budapeszcie w październiku  zlikwidowano Węgierską Republikę Ludową. W listopadzie w Berlinie runął mur. Także w listopadzie dokonała się aksamitna rewolucja w Czechosłowacji. W grudniu miało miejsce krwawe powstanie w Bukareszcie. A potem przestały działać RWPG i Układ Warszawski, rozsypały się Jugosławia i ZSRR, dzięki czemu powstały wolne kraje.

Nikt nie kwestionuje, że „zaczęło się w Polsce”. Dlaczego więc, w powszechnej świadomości, symbolem przemian w tej części Europy jest upadek muru berlińskiego? Na pewno jednym z powodów była wstrzemięźliwość Polaków w momencie ogłoszenie wyników wyborów czerwcowych – nie zdarzyła się żadna symboliczna sytuacja, której zdjęcia mogłyby obiec światowe agencje informacyjne (dobrze, że chociaż Joanna Szczepkowska ogłosiła koniec komunizmu podczas Dziennika Telewizyjnego). Przeszkodą jest też brak zgody wśród Polaków, co do daty zwycięstwa. A może słuszna jest diagnoza bliskiego zaufanego gen., Jaruzelskiego, Stanisława Cioska, który niedawno przypomniał, że „w Polsce święty Jerzy nie dobił smoka, tylko się z nim dogadał”, a „Bastylia nie została zburzona”.

Spór o to, czy trzeba było zburzyć Bastylię, trwać będzie jeszcze przez wiele dziesięcioleci.

* w tekście korzystałam z: A. Dudek „Reglamentowana rewolucja”., A. Dudek „Pierwsze lata III Rzeczypospolitej”, N. Dawis „Europa”, A. Kubaj „Wybory czerwcowe w 1989 r. w woj. szczecińskim” (wykład wygłoszony w Szczecińskim Klubie Katolików), z meldunków operacyjnych SB znajdujących się w zasobach IPN, z materiałów własnych (notatki ze spotkań z liderami OKP i TZR).